Wg mnie to nie są jaja a realizacja "garbage time". Zdarzało mi się niejeden raz. Strata minuty to nie jest jakiś wielki dramat, szczególnie gdy zależy Ci na wynikach czy np. ja potrzebuję tego danego zwycięstwa. Nie mam wówczas pretensji do trenera, który de facto nie istnieje ale zdaję sobie sprawę, że to był tylko i wyłącznie mój wybór - polegający na maksymalizacji szans na zwycięstwo przy równoczesnym ograniczeniu prawdopodobieństwa porażki ;)
Coś za coś, panie Prezydent
